Tak opisuje zamek w Tenczynie Władysław Sabowski 
w "Tygodniku Ilustrowanym"  wydanym w 1859 roku
     

      Jadąc koleją żelazną od granicy ku głośnym kąpielami siarczanemi Krzeszowicom, spostrzegamy po prawej stronie, wśród lasu na wyniosłej górze, dziś jeszcze imponujące ruiny tęczyńskiego (a jak go często piszą tenczyńskiego) zamku. Miejsce to, położone o cztery mile na zachód od Krakowa, o milę na północ od słynnej z prześlicznego położenia Alwernii, było gniazdem rodziny, która przez trzy wieki dostarczała krajowi mężów sławnych w różnych zawodach, znakomitych nauką, męstwem, zdrową radą w sprawach publicznych. Dziś zwaliska tylko przypominają od 222 lat wygasłego rodu, mech i bujna roślinność porosły cegły przeszło pięć wieków pamiętające.
      Syn znanego w dziejach naszych Żegoty Toporczyka, Nawój z Przegini herbu topór, wojewoda sandomierski, a potem kasztelan krakowski, zbudował w roku 1319 ten zamek, którego fundamenta zdają się wrosłemi w skałę. Po śmierci Tęczyn przypadł Jędrzejowi wojewodzie krakowskiemu, który później zaczął się zwać Tęczyńskim. Odtąd zamek i okolica pozostawały w ręku Tęczyńskich, aż do wygaśnięcia ich rodu, i przez trzysta lat imię dziedziców Tęczyna zawsze w dziejach obok spraw ważnych wspominane.
      Nie wyliczymy tu wszystkich, ale dość nam wspomnieć Wacława z Tęczyna, syna dopiero wspomnianego Jędrzeja, wojewody krakowskiego, który około 1366 r. obrawszy stan duchowny, był przytem biegłym architektem i zaufanym doradzcą Kaźmirza Wielkiego, który, jak pisze Długosz, radził się go, czy w rzędzie obronnych miasto jakie postawić, czy też zamek budować przezorność doradzała, a nawet na śmiertelnej już złożony pościeli, jeszcze dokończenie włodzimirskiego zamku poruczał jego staraniu.
    Inny z Tęczyńskich, Jan, wojewoda bełzki, żyjący za panowania Zygmunta Augusta, znany jest z poselstwa do króla szwedzkiego Eryka, odbytego w r. 1536, w czasie którego poznał Cecylię, królewnę szwedzką i prosił o jej rękę. Król Eryk, nie zważając na nierówność stanu, którą w pewnym względzie równoważyła wzajemna skłonność królewny i polskiego posła, zaufanie monarchy, jakiem się szczycił Tęczyński i znakomitość rodu słynnego zasługami w ojczyźnie, zgadzał się na ten związek, do którego jednak nie przyszło; gdy bowiem po powrocie do Polski i zdaniu sprawy z poselstwa; Tęczynski wracał do Szwecyi, napadnięty przez korsarzy duńskich wzięty został do niewoli i umarł w niej, wprzód nim król polski zdołał wyjednać jego uwolnienie. (1)
      Niewiadomo jaka była pierwotna budowa tęczyńskiego zamku, albowiem inny jeszcze, a znowu Jan Tęczyński, kasztelam wojnicki i podkomorzy wielki koronny, ten sam który opuszczającego Polskę pierwszego elekcyjnego króla, namawiał do powrotu na szląskiej granicy (zmarły  1593 r.), prawie na nowo (jak pisze Paprocki) odbudował zamek na Tęczynie. Z uwagi na górzyste położenie tego grodu, wnosić możemy, że za dawnych czasów przed, a tem bardziej po odbudowaniu przez Jana Tęczyńskiego, zamek na Tęczynie był znaczną warownią. W niej po grunwaldzkiej porażce Krzyżaków (1410 r.), w której poległ sam wielki mistrz Ulryk von Jungingen z znaczną liczbą kawalerów, Władysław Jagiełło osadził wielu wziętych do niewoli jenców krzyżackich. (Długosz).
      Świetność zamku nie o wiele przeżyła znakomity ród jego założycieli. Utraciwszy dwóch synów swoich: Kaźmirza, który w młodym wieku zginął na polowaniu na dzika, i Stanisława, zmarłego w r. 1634 w obozie, podczas wyprawy tureckiej, umarł w swym zamku d. 18 lipca 1637 r. osierociały Jan Tęczyński, wojewoda krakowski, który w ostatnich latach, widząc gasnących synów swoich i pozostając ostatnim z imienia, zwykł był przy wszystkich umowach i urzędowych czynnościach dodawać do swego podpisu: ullimus rirorium de Tenczyn. W trzy lata po śmierci ostatniego z Tęczyńskich (1640), z ręką jedynej jego córki Izabelli, Tęczyn i obszerne, należące do niego włości przeszły na własność Łukasza Opalińskiego, marszałka nadwornego koronnego (zm. 1662).
      Jeszcze za życia pierwszego z dziedziców nowego imienia, Szwedzi oblegali zamek pod dowództwem Königsmarka (syna) w r. 1655 i znacznego doznali oporu, po którym oblężeniu kapitulowali. Warunków zawartej kapitulacji nie dotrzymał jednak Königsmark i splamił swe imię dozwoleniem rabunków, morderstw i gwałtów. "Król szwedzki disgustował go z tej okazyji (mówi rękopis z r. 1665) Sądzono go jeszcze naonczas, kiedy specie justiline et disciplinae ludzi do siebie powabić chciano. Więc on, ferox jurensis, in anticamera regia uderzył audytora, to jest sędziego wojskowego w gębę, i do broni się nań porwał, za co był w areszcie, aż do wieści o narodzonym synu królewskim, którą przyniesiono królowi pod Królewiec idącemu, we wsi Margenfeldzie in Prussia duculi, na tydzień przed Bożem Narodzeniem; tam jego darowano gardłem, in gratiam principilis nati, ale niemal sejmowano, bo go nie tylko od regimentu, ale i żołnierstwa w wojsku odsądzono i bannizowano exomnibus regiiset regni Sueciae ditionibus." Wiarołomnego wodza wkrótce surowiej ukarała ręka Opatrzności, niedługo bowiem potem, uchodząc przed ścigającymi go Polakami, utonął na przeprawie przez Wisłę pod Kwidzynem. (Kochowski)
      Zdjęty w owym czasie plan twierdzy tęczyńskiej przechował się w dziele Puffendorfa (De rebus gestis Caroli Gustavi Suec. regis). Widzimy w nim jeden tylko przystęp od południa, zasłonięty przedmurzem i szeroką wieżą. Przy wejściu na dziedziniec wewnętrzny druga czworokątna i daleko wyższa wieża; na samym szczycie góry wznosi się pałac z wieżami, główną facyatą na południe obrócony, służący za istotną warownię. Obok niego z główną bramą stykała się kaplica; u stóp góry ze strony wwschodnio - południowej były ogrody i winnice, których dziś śladu niema, oraz folwarki, na północ wieś Tęczynek, od zachodu las liściowy. 
      Od czasu tego zajęcia przez Szwedów, zamek teczyński pustoszeć zaczął, a do ruiny jego wiele się przyczynił pożar późniejszy. W r. 1703 był jeszcze mieszkalny. Rękopis współczesny Krzysztofa Dobińskiego (2) wspomina o znajdującym się jeszcze naówczas w zamku, w izbie stołowej, portrecie ostatniego z rodu Tęczyńskich. Wkrótcze już potem, jak się zdaje, siła czasu i zaniedbanie, łącznie może z najściem plondrującego po kraju Szweda, dokonały swego dzieła. Zamek runął w gruzy, które do dzisiaj są niemą pamiątką świetnej przeszłości.
      Kilkadziesiąt lat po upadku zamku utrzymywała się tu jeszcze kaplica, w której złożone były zwłoki Kaźmirza Tęczyńskiego. Dopiero w r. 1792 książę August Czartoryski, wojewoda ruski, śmiertelne te szczątki przenieść kazał do kościoła parafialnego we wsi Tęczynku, a z niemi i fundusz na utrzymanie kaplicy przeznaczony.
      Do pobieżnie tu skreślonej kroniki tęczyńskiego zamku dodać winniśmy, że w r. 1787 król Stanisław August oglądał te na pół zwalone mury i wieże. "Bawiło N. Pana (mówi Naruszewicz w Dyaryuszu podróży) wysokie miejsce tego położenia, a z niego rozlicznych gór, padołów i licznych wiosek widoki."
      Góra dźwigająca zwaliska Tęczyna pod względem mineralogicznym jest jedną z najważniejszych w kraju naszym. Składa się z porfiru i migdałowca, a okolice jej obfitują w kwarce, ametysty i chalcedony. Ze szczytu nader piękny widok; u stóp góry rozwija się przestrzeń piaszczysta, bogata w węgiel kamienny (w Tęczynku), tak niezbędny w okolicy Krakowa, ubogo lasami zarosłej.
      Ruiny znakomitością rozmiarów jeszcze w zniszczeniu samem nasuwają myśl o dawnej wspaniałości i mocy tej budowy. Jeszcze stoją nieprzełamane sklepienia obszernych piwnic, czas i nieprzyjazne żywioły nie zmogły dotąd sklepień pierwszego piętra, z pomiędzy których już jodły i świerki wyrosły. Ucichł szczęk oręża, zamilkła wrzawa gwarnych biesiad, i głucha, grobowa cisza mimowolnie skłania wędrowca do rozpamiętywania lat przeszłości, której pamiątki w proch się rozsypują powoli.
      Dziś Tęczyn i przyległa mu okolica znajduje się w ręku nowych właścicieli. W pobliżu zwalisk postawiono browar, a nazwisko wygasłej rodziny Tęczyńskich, służy za nazwę szyldową dla ulubionego w okolicy .....piwa!!!!

    ---------
    1- na tym fakcie osnuł J. U. Niemcewicz swój romans historyczny p. n. "Jan z Tęczyna".
    2- cytowany u Ambrożego Grabowskiego: "Kraków i jego okolice" wyd. 4te z r. 1844 str 545. Z tego rękopisu przekonywamy się o błędzie w podaniu "Starożytnej Polski" (tom II str. 71), jakoby Tęczyn w r. 1655 był własnością Lubomirskich. Po zmarłym w r. 1662 Łukaszu Opalińskim, według tego źródła "Stanisław Opaliński, starosta nowomiejski, jako własny syn i dziedzic, te wszystkie majorum suorum dobra trzyma i jako drugie provincias administrat" Błąd ten przeszedł do "Starożytnej Polski", jak się zdaje z tegoż samego opisu Krakowa, na następnej bowiem stronie p. Ambroży Grabowski, mylnie objaśniając, że w r. 1655 marszałkiem nadwornym był Jędrzej Lubomirski, robi tegoż dziedzicem Tęczyna, co tem dziwniejsze, że żaden Jędrzej Lubomirski nie był marszałkiem nadwornym koronnym. 

    Pisownia oryginalna.